Opinie i wydarzenia

Marian Turski: tak długo, jak żyjemy, jest nadzieja. Jest to prawdą, bo jeśli nie, sam nie byłbym żywy

Mój polsko-izraelski przyjaciel pisał wspomnienia zatytułowane "Nadzieja, która umiera ostatnia". Tak długo jak żyjemy, jest nadzieja. Jest to prawdą, bo jeśli nie, ja sam nie byłbym żywy - powiedział Marian Turski w 78. rocznicę powstania w getcie warszawskim. Na postawie rozmów z tymi, którzy przetrwali powstanie, ocenił, że "początkowo ci wszyscy ludzie wiedzieli, że olbrzymia większość z nich zostanie zabita, umrze". Potem ich nastawienie się zmieniło. - Zrozumieli, że ten opór jest o wiele bardziej możliwy, niż oczekiwano. W czasie powstania zaczęli budować bunkry, ośrodki schronienia. (...) Ten proces musimy oglądać poprzez oczy tych, którzy wtedy żyli. Nie byliśmy w stanie przewidzieć, co się wydarzy. Dzisiaj wiemy. Oni nie wiedzieli, a mimo tego każdy wierzył, że być może on przeżyje - dodawał. Przyznał również, że bardzo często w Polsce i w Europie pytano go, "dlaczego powstanie wybuchło tak późno, kiedy cały naród został wymordowany". - Ile kalorii człowiek potrzebuje dziennie, żeby żyć? Wyobraźcie sobie, że dostajemy w getcie, w Łodzi, to nie było najgorsze getto, 700 kalorii dziennie. (…) Człowiek stara się zachować energię, nie ruszać się, jak nie musi. Widziałem to także w Auschwitz - powiedział.

 

Rankiem 19 kwietnia 1943 roku kilkuset młodych ludzi z Żydowskiej Organizacji Bojowej i Żydowskiego Związku Bojowego podjęło desperacką decyzję, występując przeciwko Niemcom, którzy rozpoczęli ostateczną likwidację getta warszawskiego. Przez blisko miesiąc stawiali opór, choć wiedzieli, że szanse na powodzenie niemal nie istnieją. Ich zryw był walką o godną śmierć. Te 28 dni było ostatnim aktem trwającej niemal trzy lata gehenny getta warszawskiego. W 78. rocznicę Marian Turski, który przeżył obóz zagłady Auschwitz, w rozmowie z doktorem Sebastianem Rejakiem, pełniącym obowiązki dyrektora AJC Central Europe. Rozmowa z polskim tłumaczeniem.